Sto kilometrów od Erywania leży urokliwe miasteczko, dawny sowiecki kurort. Warto wyskoczyć ze stolicy na dzień-dwa, żeby odwiedzić Dilidżan i Park Narodowy Dilidżan.
Historia powstania Dilidżan
Dilidżan zamieszkuje około 18 tys. ludzi, pierwsze wzmianki o tych terenach pojawiły się w 1666 roku w notatkach francuskiego podróżnika Jeana Chardina. W 1921 roku wybudowano tutaj pierwsze sanatorium, do którego ściągali schorowani i spragnieni leczniczych wód. Od 1958 roku miasto ma status kurortu, choć nie widać tego w jego zabudowie. Mieszkańcy mówią jednak na nie Mała Szwajcaria.
Wokół powstania Dilidżan osnuto kilka legend. W starożytnej Armenii, w wiosce położonej nad brzegiem rzeki, żyła młoda dziewczyna o imieniu Dili. Tuż obok wsi biło źródło. Pewnego dnia, tuż przed corocznym świętem Vardavar, Dili nie mogła usunąć. Przewracała się z boku na bok, myśląc o tym, że chciałaby w świąteczny dzień być pierwszą dziewczyną z wioski, która przyjdzie do źródła z naręczem róż, gdzie poprosi boginię Anahit o miłość i szczęście. Dili miała nadzieję, że bogini będzie jej przychylna i zobaczy w święto Vardavar wirującego nad dachem jej domu gołębia, wypuszczonego z rąk młodego mężczyzny. W ten sposób młodzieńcy odszukiwali swoje ukochane.
Dziewczyna zebrała najpiękniejsze róże z ogrodu i popędziła nad źródło. W połowie drogi zauważyła blask w porannej mgle, a w łunie tej nimfę, która czesała swoje piękne, długie loki. Za każdym razem, gdy przesuwała srebrnym grzebieniem po włosach, stawała się piękniejsza. Oszołomiona zjawiskiem Dili położyła róże przy nogach nimfy. Ta, wiedząc, że było one przeznaczone dla Anahity, podziękowała Dili i wręczyła jej swój grzebień. Korzystanie z niego miało zagwarantować młodej, wiejskiej dziewczynie, wieczną młodość i piękność.
Zapominając o wszystkim, Dili pospieszyła do domu, dzierżąc w dłoni klucz do tajemnicy piękna. Pochłonięta metamorfozą, jaka zaszła w jej życiu po użyciu grzebienia, nie dostrzegała zmian i tego, co dzieje się wokół niej. Nie spostrzegała nawet, że święto Vardavar skończyło się, a przeznaczony dla niej gołąb, odleciał. Mijały dni, tygodnie, miesiące. Zachwycone spojrzenia i komplementy spowszedniały, a sama Dili zobojętniała, spędzając całe dnie na czesaniu włosów.
Zbliżało się kolejne święto Vardavar, ale Dili była zajęta grzebieniem i zapomniała o różach w swoim ogrodzie i odwiedzinach u źródła. Siedziała w domu, gdy doleciał do jej uszu śmiech. Rozpoznała też głos szepczący „wierzę w tego gołębia”. Ocknęła się, dostrzegła róże w ogrodzie i zrozumiała, że od chwili, gdy posiadła grzebień, nic nie poruszyło jej serca. Zamarła, gdy uświadomiła sobie, że gołąb może ominąć jej dom. Pobiegła do źródła i wrzuciła grzebień do wody, oddając jego magię wodzie. Pospieszyła do wiejskiej rzeki, aby wykąpać się i zmienić w tę samą młodą dziewczynę, którą była, nim spotkała nimfę.
Minęły wieki, święto Vardavar nabrało nowego znaczenia. Na brzegu rzeki powstały klasztory Matosavank i Jukhtavank, a na miejscu wioski wyrosło nowoczesne miasto. Wiosna jednak zachowała swój charakter wiecznej młodości i piękna. Jeśli odnajdzie się źródło, to spełnia ono życzenia zakochanych. A w szumie liści i szmerze wody wciąż słychać głos młodego człowieka wołającego „Dili Jan”, bowiem „jan” Ormianie dodają niekiedy do imion, aby osoba, do której się zwracają, poczuła się wyjątkowo.
Woda z Dilidżan — produkt eksportowy
Dilidżan lata świetności ma za sobą, ale w ZSRR funkcjonował jako kurort, do którego ściągali miłośnicy przyrody i wód. W mieście i okolicach znajduje się ponad dwadzieścia różnych źródeł bogatych m.in. w sód, żelazo, wapń, fosfor, potas.
Tradycja spożywania dilidżańskich wód sięga carskiej Rosji. Już w 1915 roku w magazynie „Kaukaz leczniczy” opiewano jej zdrowotne właściwości. Tuż po drugiej wojnie światowej powstała fabryka wody mineralnej „Dilidżan”, która była jedną z pierwszych tego typu wytwórni w ZSRR. Ormiańska woda mogła śmiało konkurować z gruzińską Bordżomi czy najlepszymi wodami leczniczymi Kaukazu Północnego. W latach 50. XX wieku zakład poddano automatyzacji, co pozwoliło na kilkukrotne zwiększenie produkcji. W szczycie działalności fabryki, do ośrodków wypoczynkowych i pensjonatów rozsianych po całym ZSRR, trafiało nawet 8,5 mln butelek wody rocznie. Po upadku Sojuza nie zaprzestano działalności. W połowie lat 90. fabrykę sprywatyzowano, produkcja zmniejszyła się, ale dilidżańską wodę można kupić nawet w Stanach Zjednoczonych.
Dilidżan i Park Narodowy Dilidżan
Wejście do parku znajduje się kilometr od głównego ronda w Dilidżan. Park jest duży, zajmuje powierzchnię około 24 tysięcy hektarów i rozkłada się na szczytach sięgających 2300 metrów. Został utworzony w 1958 roku, ale statusem narodowego cieszy się od 2002. Na jego terenie występuje ponad 900 gatunków roślin (40 rzadkich), spośród których 29 znajduje się na ormiańskiej liście gatunków zagrożonych wyginięciem. W lasach można natknąć się na niedźwiedzie, rysie, dzikie koty, jelenie, liczne gady i płazy. Możemy się przechadzać wśród buków, dębów, lip, jesionów, sosen, czy jałowców.
Przy wejściu natkniemy się na biura, gdzie można zdobyć mapę z proponowanymi trasami, niestety głównie w języku gospodarzy. Wcześniej możecie ściągnąć mapy tras ze strony dilidżańskiego centrum informacji turystycznej. Centrum jest świetnie zorganizowane, bez problemu porozumiemy się po angielsku. Na miejscu możemy wypożyczyć też sprzęt: od śpiworów po rowery. Aktualne ceny znajdziecie tutaj.
Wracając do parku, to jest on wręcz upstrzony zabytkami, sięgającymi średniowiecza. Znajdziemy tak kilka klasztorów, np. Hagharcin (XI-XIII w.), Goszawank (XII-XIII w.), Aghavnavank (XII-XIII w.), czy wspomniane wcześniej Matosavank (XIII w.) i Jukhtavank (XI-XII w.).
Jedną z atrakcji parku jest jezioro Gosz. Żyjący w XIII wieku Kirakos Gandzaketsi wspominał w swoich pracach o jeziorze. Twierdził, że polowali nad nim ormiańscy królowie, a powierzchnia akwenu była zdecydowanie większa niż obecnie. Miejscowi wierzą, że w głębinach miały znajdować się chaczkary z tajemniczymi inskrypcjami. Jest kilka wersji, mówiących co się stanie, gdy ktoś odczyta inskrypcje: spłynie na niego mądrość, wieczne szczęście, odnajdzie drogę do skarbu. Jest też wariant prozaiczny – jezioro się rozstąpi.
Jak dojechać z Erywania do Dilidżan i Parku Narodowego Dilidżan?
Najprościej marszrutką, które odjeżdżają z dworca północnego. Jest kilka kursów w ciągu dnia (w godz. 7-17), w internecie można znaleźć rozkład jazdy, ale UWAGA, to Kaukaz. Pewne rzeczy są umowne i nie przywiązujcie się do godzin odjazdu, które tam znajdziecie. Możecie też pojechać marszrutką do Iczewania i wysiąść po drodze. Bilet (styczeń 2023) to koszt 1000 AMD, czyli około 11 zł.